środa, 8 października 2014

Krypto-waluty, jak to ugryźć (żeby nie połamać zębów)

Jakiś czas temu zainteresowałem się Bitcoinem, wirtualną krypto-walutą. Uzbierałem nawet kilka microBitcoinów, tyle że wystarczy na kawę(zależnie od kursu).
Jednak jako że nie mam większych szans na wejście jako liczący się gracz, gdyż wymagałoby to dosyć dużych nakładów na początek, postanowiłem jedynie przyglądać się rozwojowi krypto-walut, zastanawiając się jednocześnie nad sensem ich istnienia i nad ich przyszłością.
Krypto-waluty stają się modne i coraz więcej ludzi o nich słyszało, poszerza się też liczba osób które aktywnie się nimi interesują.
 Osoby "bawiące się" w generowanie kryptowalut uważają je za pełnoprawne pieniądze, bo mogą je wymienić na  dolary czy złotówki, oraz mogą za nie kupić niektóre usługi (głównie sprzęt do ich generowania).
Tu jednak należy przypomnieć że na realne pieniądze można wymienić nawet takie rzeczy jak wirtualny miecz z gry, czy wręcz całą postać, więc i one powinny być uważane za pieniądze.
W tej chwili jedynym miejscem w którym można cokolwiek zrobić z kryptowalutami są giełdy, na których spotykają się górnicy z ...kim? z kimś kto lubi obracać pieniędzmi i lubi grać, nieważne czy zakład dotyczy ceny ropy, złota czy właśnie wirtualnej waluty. Więc jak pojawi się coś dającego większy zysk, inwestorzy mogą odwrócić się od kryptowalut.
Czy kryptowaluty staną się kiedyś ogólnie używanym środkiem pieniężnym? Jest to ich jedyna szansa na przeżycie.
W tej chwili każdego dnia na świecie powstaje kilka nowych kryptowalut, tyle samo innych pewnie upada.
Zastanówmy się co należało by zrobić gdybyśmy chcieli stworzyć walutę, która trafi pod strzechy.
Jest jedna waluta, której powstanie obserwuję i za którą trzymam kciuki, to Polcoin, pozwolę sobie więc użyć go w niektórych przykładach.
1. Czy kopalnie mają sens?
W tej chwili Polcoiny w swoich portfelach ma kilkanaście, góra kilkadziesiąt osób. Nawet ja chcąc używać polcoinów zakupiłem małe urządzenie, pozwalające mi na wygenerowanie pewnej ilości wirtualnych zapisów. I tu zauważyłem pierwszy problem- nierówność na starcie. Mnie zniechęcił tak zwany wyścig zbrojeń, kiedy do wydobywania wirtualnej waluty podłączana jest coraz większa moc obliczeniowa, skutkująca wzrostem trudności wydobycia a zarazem spadkiem dochodów generowanych przez urządzenia. Już wiem że nie ma sensu zbierać po kilkadziesiąt polcoinów dziennie, gdy widzę że ktoś zbiera po kilkanaście tysięcy, nie stanę z nim szranki, nie mam szans.
Może trzeba byłoby opracować inny system zarabiania kryptowalut i wynagradzania za pracę komputerów.
Proponowałbym np. nie moc obliczeniową tylko czas dostępności komputera w sieci. Wtedy wielu ludzi miałoby uruchomione na swoich komputerach portfele z daną kryptowalutą, co skutkowało by stabilnością sieci i szybkim rozliczaniem transakcji. Po drugie uruchomiony portfel powodowałby zainteresowanie np ilością zebranych "pieniędzy" i częstszym zastanawianiem się co możemy z nimi zrobić.
Może warto więc byłoby udostępniać portfele z pewną ilością waluty na start, było by to bardziej przyjazne dla środowiska, uczciwe społecznie i ciekawsze.
2. Czy istnieje życie pozagiełdowe
Załóżmy że nie mam żadnych polcoinów, jak mnie zmusić do tego abym poszukał w sieci odpowiedniej aplikacji do ich przechowywania a potem zakupił jakąś ilość na giełdzie czy kantorze?
Wydaje mi się że tylko wtedy bym to zrobił gdybym znalazł towar lub usługę dostępną wyłącznie za tą walutę, lub gdybym płacąc polcoinem dostał naprawdę dużą zniżkę (takie rozwiązanie wymagało by jednak dużego dofinansowania waluty). Może warto by więc poszukać producenta lub usługodawcę, który zgodzi się sprzedawać jedną ze swoich usług/towarów wyłącznie za polcoiny, dobrze byłoby jeszcze gdyby był to towar popularny. Oczywiście producent sprzedałby zarobione polcoiny na giełdzie kolejnym zainteresowanym swoim towarem.

Aby nie wydłużać zbytnio postu, kolejne problemy z kryptowalutami przedstawię w kolejnych częściach.

Mam nadzieję że używając nazwy Polcoin nie naruszam dóbr osobistych Twórców tej kryptowaluty.

Prawie jak Lem

Wielu z Nas zastanawia się jak wyglądał będzie świat przyszłości. Coraz więcej czynności wykonywanych do tej pory przez ludzi jest automatyzowanych. Niektórzy wróżą że za kilkadziesiąt lat wszystko za nas będą wykonywać roboty czy komputery.
Ale co z ludźmi? Czy będziemy wtedy tylko odpoczywać, korzystając z uroków świata, czy staniemy się żebrakami bez pracy?
Wydaje mi się że właśnie jesteśmy świadkami pierwszych oznak tego w którym kierunku sytuacja może się rozwinąć.
Myślę tu o Bitcoinie, wirtualnej krypto-walucie.
Od czasu kiedy ludzkość przestała posługiwać się np zbożem czy innymi towarami wytworzonymi przez siebie jako pieniądzem, nie było sytuacji (poza oszustwami) że właściwie sami generujemy pieniądze.
Wystarczy że zaopatrzymy się w odpowiedni sprzęt i podłączymy go do globalnej sieci.
Jeśli jestem bogaty i stać mnie na najlepszy dostępny towar, wygeneruję znacznie więcej waluty, jeśli nie stać mnie, mogę kupić używaną "koparkę" lub udziały w czyjejś kopalni i ciułać pieniądze znacznie wolniej.
Tak może wyglądać przyszłość.
Jeśli będziemy mieli wielką fabrykę samochodów, w której będą pracowały same roboty, właścicielami tych robotów będą akcjonariusze fabryki i to oni zamiast załogi dostawać będą comiesięczny procent od wypracowanych zysków.
A inni... ktoś będzie właścicielem robota sprzątającego, ktoś inny robota reperującego samochody, czy złomującego je. Ważne by wszystkie roboty nie były własnością niewielkiej grupy ludzi, bo wtedy rozwarstwienie społeczne, które i tak jest duże jeszcze by się pogłębiło. Wtedy obok ludzi korzystających z życia mielibyśmy całą masę żebraków.